Ogłoszenie

Obecne godziny treningow: 11.00 - 14.00

#1 2010-03-07 18:40:26

Dźwiedź

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

Zarejestrowany: 2009-02-11
Posty: 354
Punktów :   

Opowieśći z Łodzi wikingów

Plan jest prosty i chyba nawet logiczny. Chcę opisać mniej więcej przygody naszej wikińskiej ekipy. Klimat opowieści to urban fantasy gdzie nasza sławetna dróżyna będzie w epicki sposób rozwiązywać problemy świata zarówno nadnaturalnego jak i tego codziennego. Temat ten zakładam gdyż mam nadzieję iż podzielicie się ze mną swoimi wspomnieniami czy zabawnymi sytuacjami które pamiętacie z naszych wspólnych sławetnych wypraw. równierz możecie przemyśleć jakieś "specjalne" zdolności jakimi zechcielibyście zostać obdarowani przez autora. To w sumie tyle

Offline

 

#2 2010-03-07 21:08:41

Derwen

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

13133386
Zarejestrowany: 2009-05-29
Posty: 842
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

eeee pomysł  super;D  taki jajeczny tudziez jajcarski;D ja chcę mieć zdolność gadania z Ralfem duchem mrocznych  odmętów;D


Oto widzę ojca swego. Oto widzę matkę swoją, siostry swoje i braci. Oto widzę długi szereg tych, którzy byli przede mną. Oto ich zew, bym zajął wśród nich miejsce
w Valhalli, gdzie bohaterowie żyją wiecznie.

http://www.nomad.toya.net.pl/utom.jpg

Offline

 

#3 2010-03-07 21:24:52

Dźwiedź

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

Zarejestrowany: 2009-02-11
Posty: 354
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

ok Derwen, Ralf jest Twój :>

Offline

 

#4 2010-03-09 10:20:30

lordrigar

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

10298072
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-05-21
Posty: 300
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

Czy moja nieszczęśliwa miłość (myśleże wiecie o co mi chodzi ;p ) też w opowieściach pojawić się może ?

Offline

 

#5 2010-03-09 11:22:51

 Kot

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

Zarejestrowany: 2009-09-20
Posty: 166
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

I Predator z Radiostacji....


If you could only see the beast you've made of me
I held it in but now it seems you've set it running free
The saints can't help me now, the ropes have been unbound
I hunt for you with bloodied feet across the hallowed ground.

Offline

 

#6 2010-03-09 17:56:30

Lilith

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

1361055
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2009-02-05
Posty: 545
Punktów :   
WWW

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

Miki, powiem sosence, że ją zdradzasz!


Zechce Pan pozostać spokojny i konsumować filmy o treści nierządnej dotyczące mężczyzn z pociągiem seksualnym do własnej płci, szanowny Panie, do którego mam negatywny stosunek emocjonalny.

Offline

 

#7 2010-03-09 22:22:16

Dźwiedź

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

Zarejestrowany: 2009-02-11
Posty: 354
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

Miki nie martw się, będzie dobrze

Offline

 

#8 2010-03-14 05:16:12

 Zbrosław

Przyjeciel druzyny

3376765
Skąd: Sanogród
Zarejestrowany: 2009-01-30
Posty: 109
Punktów :   
WWW

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

Wnoszę o wprowadzenie artefaktu o nazwie Ogryzek. Jest to zbrośkowa (niegdyś) idealnie okrągła tarcza, której jestestwo w wyniku heroicznych starć z Vertykalnymi siłami zostało niecnie rozrąbane na większości swej wysokości. Toteż nie tracąc swego wigoru, zamieniając swe ułomności w zalety, stała się tarczą kieszonkową którą można niespodziewanie wyjąć zza pazuchy i bronić się w najgorszych warunkach.

Offline

 

#9 2010-03-14 08:29:51

 Yoshou

Jarl Hirdu

4926419
Call me!
Zarejestrowany: 2007-08-15
Posty: 1384
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

hmm... Jak zobaczylem post Zbroska, przypomnialy mi sie jarle jajca i przepowiednia w ktorej jedno idzie na wschod, a drugie na zachod


http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/a553499af5d9f6c762c7a3af26512151.gif
Z Twoja erudycja i moim swinskim blyskiem w oku zdzialamy wiele.

Offline

 

#10 2010-03-14 18:28:41

Lilith

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

1361055
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2009-02-05
Posty: 545
Punktów :   
WWW

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

Wiedziona lekkim podmuchem weny, spłodziłam króciutkie i nad podziw idiotyczne opowiadanko, które opisuje moje pierwsze i ostatnie zarazem spotkanie z Batmanem.

BATMAN. DARK SLAVIAN


    Ta noc w GotHunt City była wyjątkowo ciemna. Wszyscy jego mieszkańcy już głęboko spali – także Lilith.
    Jednak nagle w ciszy rozbrzmiał przeraźliwy krzyk, świadczący o tym, że ktoś w GotHunt City nie śpi… i potrzebuje pomocy. Lilith z cichym, nonszalanckim przekleństwem na ustach wyjrzała przez wejście swojej supertajnej, doskonale ukrytej na tle lasu kryjówki i ujrzała niewiarygodną scenę. Oto przy niewielkim ognisku kuliła się młoda, piękna kobieta, zaś wokół niej krążyła odziana w ciemny płaszcz postać. W słabym świetle ognia Lilith dokonała wstrząsającego odkrycia – bezbronną niewiastę napastował nie kto inny, jak sam Batman!
    Lilith nie wiedziała i nie chciała wiedzieć, jakie i ilu procentowe pobudki kierowały na co dzień dumnym i nieprzystępnym Rycerzem GotHunt, który w obecnej chwili dręczył przerażoną dziewczynę, odstawiając nad nią taniec koguta.
    Nagle ofiara spojrzała w stronę Lilith – czyżby dostrzegła ją w jej supertajnej kryjówce? – i rozpaczliwie, ostatkiem sił zawołała:
    - Weź go stąd!!!
    Lilith nie mogła dłużej siedzieć bezczynnie. Przywołując całą swoją charyzmę, siłę woli i gniew niewyspanej kobiety, stworzyła arcypotężne zaklęcie przywołania, które wykrzyknęła całą pojemnością płuc:
    - ZBROSIEK! DO NAMIOTU! IDZIESZ SPAĆ, ALE JUŻ!!!
    Pląsający dotąd Batman zatrzymał się się w pół skoku, porażony siłą formuły. Jeszcze kołysał się przez chwilę, po czym w swej zwykłej postaci ZBrucesława wpełznął do supertajnej kryjówki i zasnął z prędkością pędzącego nietoperza.
    Ciszę GotHunt City przerywało teraz jedynie jego wybitnie głośnie, jak na ultradźwięki, chrapanie.
    Mruczwoman zaś, nie mogąc zmrużyć oka, czuwała – bo ktoś nie śpi, by spać mógł ktoś…


P.S. Prawa autorskie zastrzeżone. Opowiastka na użytek Dźwiedziowy lub niczyj. Pochwały mile widziane, konstruktywna krytyka również.

Ostatnio edytowany przez Lilith (2010-03-14 18:30:23)


Zechce Pan pozostać spokojny i konsumować filmy o treści nierządnej dotyczące mężczyzn z pociągiem seksualnym do własnej płci, szanowny Panie, do którego mam negatywny stosunek emocjonalny.

Offline

 

#11 2010-03-15 10:30:53

Dźwiedź

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

Zarejestrowany: 2009-02-11
Posty: 354
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

Ja powiem tak. Abstrakcyjne i dobrze, myślę że skorzystam w częsciach.

Offline

 

#12 2010-03-15 13:33:10

Myshqa

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

26647378
Skąd: Z Nienacka
Zarejestrowany: 2007-08-16
Posty: 491
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

No to ja zinspirowana tym co napisała Lilith też coś stworzyłam

Drzwi przed nimi były wykute z solidnego kawałka metalu. Verthandi stanęlo przed nimi nie wiedząc co tak naprawdę czeka ich za nimi.
- Te drzwi mają chyba ze dwadzieścia różnych zamków, nie wiem ile czasu zajmi mi ich otwarcie - rzekł Hunt poprawiając okulary.
- Hmm... Mocne uderzenie dunem chyba też nie da rady - dodał Filip.
- Nie mogę wyczuć żadnej magii. To na pewno potężne zaklęcia które je chronią. - Lilith w skupieniu zmrużyła oczy.
- Domyślam się, że rzut Cukrem nie odniesie skutnu? - Dwiedź podrapał się po głowie, a wszystkie oczy z powątpiewaniem zwróciły się w jego kierunku. Cukier już zdążył się skryć za pobliskim filarem.
Cała drużyna zabrała się do pracy. Hunt przy przerażeniu całej reszty, wyciągnął AŻ trzy kawałki drucika i począł gmerać przy zamkach. Lilith poddawała drzwi magicznym testom słów "Sezamie otwórz sie" oraz potężnych słownych zaklęć takich jak "Ku*** mać otwórz się albo ci przyp***". Wszyscy stali w zamyśleniu ponad pół godziny. Z początku podekscytowana Mysza oparła się o kolumne i zaczęła przeciągle ziewać wyraźnie znudzona działaniami reszty.
- Jesteście beznadziejni - mruknęła wywracając oczyma.
- Skoro jesteś taka mądra to nam pomóż! - wykrzyknął coraz bardziej wściekły Yosh - Jak do tej pory nie zrobiłaś nic. Kiedy zaatakowała nas ta banda rabusiów, stałaś za drzewem jak kołek, kiedy robiliśmy podkop nawet palcemi u nogi nie dotknęłaś łopaty, kiedy hydra omal nie odgryzła nam głów ty stałaś poza jej zasięgiem i dawałaś "dobre rady". Nie zrobiłaś nic nawet wtedy kiedy Miki zatrzasnął się w kiblu i podadł w depresje z powodu tej nieszczęśliwej miłości! Mam wymieniać dalej?!
Cała drużyna stała cicho jak trusie... Yosh się wściekł i to tak naprawdę, a wszyscy wiedzą, że trzeba bardzo dużo odwagi żeby doprowadzić go do takiego stanu, bo potem moża cierpieć jeszcze bardzo długo. Stał na przeciw Myszy z dłonią na rękojeści szabli. Patrzyli tak na siebie przed długą chwilę.
- Czy naprawdę chcesz żebym użyła całej swojej mocy do otwarcia tych drzwi?
- Tak!
- Jesteś pewny że tego chcesz?
- Tak tego własnie chcę!!!
Szybkim krokiem Mysz minęła Yosha i stanęła narzeciw drzwi. Hunt odsunął się w kącik. Mysz zamknęła oczy i coś zaczeła do siebie mruczeć. Lilith dosłyszała kilka słów "uspokój się nie warto... to tylko facet". Wzięła głeboki wdech odwróciła się na pięcie i odeszła od drzwi. Zatrzymała się i wskazała palcem na Hunta.
- Ty! - zakrzyknęła po czym uśmichnęła się rozbrajająco - A próbowałeś poprostu nacisnąć na klamkę?

To tyle jako że jestem leniwą osobą, jak to bywa u smoków, i nie pomagam dopóki nie muszę to mam taki pomysł, żeby mieć ogromne moce, jak to u smoka: latanie, zianie ogniem, ogromna siła i takie tam... tylko że z nich nie krzystam bo po co Moje ulubione powiedzenie: "Ale nie było powodu żeby wam pomagać, przecież doskonale sobie poradziliście"


---------> Pierdzę ogólnie w twoim kierunku <---------

Offline

 

#13 2010-03-15 19:49:05

Lilith

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

1361055
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2009-02-05
Posty: 545
Punktów :   
WWW

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

He he he... podoba mi się fraza  "Hunt przy przerażeniu całej reszty, wyciągnął AŻ trzy kawałki drucika" No i rzut Cukrem jako uniwersalna technika bojowa
P.S. Mam tylko nadzieję, że w rzeczywistości tyle nie bluzgam


Zechce Pan pozostać spokojny i konsumować filmy o treści nierządnej dotyczące mężczyzn z pociągiem seksualnym do własnej płci, szanowny Panie, do którego mam negatywny stosunek emocjonalny.

Offline

 

#14 2010-03-15 22:07:26

 Svatava

Przyjeciel druzyny

1364895
Skąd: from the Other Side
Zarejestrowany: 2009-08-09
Posty: 31
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

A ja proponuję coś o złośliwym, brzydkim, obezwładniająco inteligentnym i niezaprzeczalnie żonatym czarnoksiężniku rzucajacym zakazane czary mentalne na adeptki warzenia eliksirów... Należy tylko wymyśleć błyskotliwe zakończenie i najlepiej odesłać zwrotnie do mnie. Oby się tylko obyło bez scen erotycznych


Ponieważ więc książę obowiązany jest umieć używać bestii, powinien sobie wybrać lisa i lwa,
lew bowiem nie poradzi przeciw sieciom, lis nie poradzi przeciw wilkom.
Należy więc być lisem, aby się poznać na sieciach i lwem, aby odstraszać wilków.
(Niccolo Machiavelli)

Offline

 

#15 2010-03-16 22:02:39

lordrigar

Verthandi i sprzymierzenscy (wolny/a)

10298072
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2008-05-21
Posty: 300
Punktów :   

Re: Opowieśći z Łodzi wikingów

A to coś co każdy z was zna

Noc ta była niezwykle mistyczna, światło księżyca spływało wprost na igły młodej, niewyrośniętej jeszcze sosny. Stała ona tam niewinnie spoglądając w blask księżyca. Myślała iż może czuć się bezpiecznie pośród niezliczonego grona sosnowych braci i sióstr. Nic bardziej mylnego. Gdzieś zza suchych krzaków gwieździstą noc rozświetlał blask ognia, żywiołu jakże morderczego. Z tamtej też strony słychać było mało znane dotąd małej sośnie głosy. Ich dźwięk przerażał młode drzewko, jednakże to był jedynie początek.
Nagle spośród suchych gałęzi drzew i krzaków, wypełzła nieznana dotąd młodemu drzewku postać. To coś poruszało się w sposób dość dziwny, nie był to pies który chodził dostojnie na czterech łapach, lecz pokraczna hybryda, stojąca ledwie na dwóch kończynach, zaś w ruchu, kroczyła wężowym slalomem, potykając się o najdrobniejsze przeszkody. Nieznana istota podeszła do sosenki i uśmiechnęła się. Dziwne stworzenie, chwyciło do ręki coś na wzór grubej gałęzi, lecz było to bardziej obślizgłe i przerażające. Chwile potem, z owego narządu wytrysnęła złota ciecz, którą sosenka została oznaczona. Po dłuższym czasie, kreatura, przestała wydalać nieznaną substancję i spojrzała na drzewo. Po chwili wydobyła z siebie dziwne dźwięki i chwyciła sosnę ,najprawdopodobniej w uścisku miłosnym. Jakże zdziwione były inne drzewa oraz rasa ludzka, gdy obydwóch przedstawicieli gatunków, złączyła wielka miłość. Wszystko było by pięknie, a przygoda miłosna już szczęśliwie zakończyć się miała, gdy tu nagle kochający młodą sosenkę człek, niechybnie zabił ją, poprzez upadek wprost na jej oblicze. Młode drzewko niewytrzymało tak ogromnego ciężaru i uległo natychmiastowej śmierci. Jakże wielka rozpacz była owego człeka, gdyż zabił miłość swego życia. Aby uczcić ten nietypowy związek, przedstawiciele rasy ludzkiej skremowali martwe ciało rośliny, smutek ogarnął całą okolicę, gdyż piękna miłość spłonęła . Zakochany człowiek nigdy nie zapomniał o swej miłości i zawsze pozostanie ona w jego sercu .

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.ronh.pun.pl Ustronie Morskie ośrodki wypoczynko